www.klenczon.pl Stowarzyszenie im. Krzysztofa Klenczona
 
Krzysztof Klenczon - Szczytno'96 - relacja Wiesława Wilczkowiaka

 

W tym roku odbyło się wiele imprez godnych odnotowania i zarejestrowania w historii polskich wydarzeń muzycznych.
15-ta rocznica śmierci wielkiego muzyka, kompozytora i wokalisty, niekwestionowanego lidera "Czerwonych Gitar" - Krzysztofa Klenczona skłoniła wielu organizatorów koncertów, a również i festiwali muzycznych do wpisania w swoje scenariusze występów artystów wykonujących muzykę Krzysztofa Klenczona.
W lipcu tego roku zostałem zaproszony przez organizatorów do Szczytna na coroczny koncert poświęcony temu artyście. W przeddzień koncertu, 19 lipca odbyła się uroczystość, która na trwale pozostanie w pamięci nie tylko mieszkańców Szczytna, ale i wszystkich sympatyków i miłośników muzyki Krzysztofa Klenczona, którzy licznie przybyli na ulicę Polską, gdzie przed Domem Kultury odsłonięty został pomnik - tablica pamiątkowa poświęcona artyście.
Na uroczystość została zaproszona Matka Krzysztofa - Pani Helena Klenczon, jego siostra - Hanna Klenczon - Barańska, Burmistrz Miasta - Andrzej Kijewski, Kierownik Urzędu Rejonowego - Kacper Zimny, autor tekstów i przyjaciel Krzysztofa - Janusz Kondratowicz, przedstawiciele Stowarzyszenia Miłośników Muzyki Krzysztofa Klenczona. Przybyli również członkowie zespołu muzycznego "Czerwone Gitary" - Bernard Dornowski i Jerzy Skrzypczyk, co było również wydarzeniem bez precedensu, tym bardziej, że nie było w tym gronie Seweryna Krajewskiego (?). Zabrakło również muzyków, którzy przez ostatnie 9 lat (od 1987r.) na każdym ze swoich koncertów grają i propagują muzykę Krzysztofa Klenczona. Dzięki nim jest ona ciągle żywa, dzięki nim właśnie zespoły takie jak Big Day, Odział zamknięty, IMTM czy Myslowitz włączają utwory Klenczona do swojego repertuaru - mam tu na myśli zespół Żuki, który nigdy nie odmówił uczestnictwa w koncertach poświęconych pamięci Krzysztofa. Wielka szkoda, że zabrakło ich w tak uroczystym i doniosłym wydarzeniu, ale jak się później dowiedziałem od lidera zespołu, Piotra Andrzejewskiego zostali oni zbyt późno powiadomieni przez organizatorów.
Hołdem Żuków, ich pomnikiem dla uczczenia pamięci Krzysztofa Klenczona było wydanie pierwszej kasety i płyty kompaktowej pt. "Dom" to jedna z ostatnich kompozycji Klenczona, a fragment tekstu z tego utworu wyryty jest na płycie grobu artysty, na którym to "Czerwone Gitary" - Bernard Dornowski i Jerzy Skrzypczyk złożyli przed koncertem wiązanki czerwonych róż.
Koncert, który odbył się już tradycyjnie na dziedzińcu zamku, przy Placu Juranda zgromadził ponad czterotysięczną publiczność, wśród której honorowym gościem była matka Krzysztofa, Pani Helena Klenczon. Byłem w pobliżu mamy w momencie, gdy dwaj przyjaciele Krzysztofa z zespołu "Czerwone Gitary", Bernard Dornowski i Jerzy Skrzypczyk zeszli ze sceny, podeszli do matki Krzysia i wręczyli jej bukiet czerwonych róż. Fotoreporterzy rzucili się ławą w stronę bohaterów tego wydarzenia, na szczęście sprawna ochrona przygotowana wcześniej na taką ewentualność w porę zareagowała i powstrzymała napór uczestników koncertu i fotoreporterów. Był to hołd dla artysty, złożony po latach na ręce matki. Ponad czterotysięczna widownia (drugie tyle pozostało za bramą z powodu braku biletów) zgotowała Pani Helenie długotrwałą owację na stojąco. W oczach matki Krzysztofa pojawiły się łzy wzruszenia. Długo czekała na ten moment, widać więc było radość i ulgę, że jednak "Czerwone Gitary" nie zapomniały o Krzysztofie. Nieustającą burzę oklasków przerwał utwór specjalnie skomponowany na tą okazję przez Jerzego Skrzypczyka do słów Bogdana Malacha - "Epitafium dla Krzyśka" - wspaniała muzyka i słowa wywołały zadumę, nostalgię i refleksję nad przemijaniem. Szkoda tylko, że zastosowano playback. Cześć muzyczna płyty pt. "W sześciu strunach zamknięta muzyka" połączona była z pokazem fajerwerków, co podkreślało jeszcze bardziej uroczysty charakter tego wydarzenia. Wywarło to ogromne wrażenie na publiczności zasłuchanej w Epitafium. Mam nadzieję, że ta płyta nie jest ostatnim słowem Bernarda Dornowskiego i Jerzego Skrzypczyka. A śledząc uważnie karierę tych muzyków od samego początku wierzę, że dostarczą nam oni jeszcze więcej wspaniałych wrażeń muzycznych - czego osobiście gorąco im życzę.
Większą część koncertu w Szczytnie wypełnił utworami Krzysztofa Klenczona zespół Żuki, który opracował te utwory w nowej aranżacji. Spotkali się oni z gorącym przyjęciem publiczności, podobnie jak na każdym koncercie z ich udziałem.
Duże brawa należą się organizatorom - sprawcom tych niezapomnianych wrażeń - Dyrektorowi Klaudiuszowi Woźniakowi i kuzynowi Krzyśka - Jerzemu Klenczonowi, którzy potrafili nie szczędząc sił i środków stworzyć tak wspaniałą i niezapomnianą atmosferę w starych murach szczytnickiego zamku.

Wiesław Wilczkowiak

Prawa Autorskie (c) TB. Projekt i hosting OpenVision